poniedziałek, 14 listopada 2016

I (ciąg dalszy)

Droga z betonu, podłoże nieprzyjemne stopom czystej istoty. Droga prowadziła wzdłuż potężnych betonowych konstrukcji - chyba zupełnie do nikąd, pomyślał Anioł.  Obecni tu ludzie, zupełnie obojętnie i zarazem całkiem nienawistnie spogladali na zziebnietego błąkającego się przybysza. Nikogo nie zainteresowało kim był ani skąd się tutaj wziął... Tyle było pretensji w ludzkich oczach - a więc na tym polega znieczulica tego świata, pomyślał. Świata,  w którym zdecydowanie za dużo jest obojętności...
Idąc drogą dostrzegł w oddali blask wielu ogromnych świec na wysokich metalowych słupach. Pełno świateł, rozmaitej długości i szerokości. Jakaś namiastka bożego stworzenia...? - pomyślał.  Nie daje to szczególnie boskiego ciepla, pomyślał - tutaj już nic go z pewnością nie oddaje... Pewne, nie do końca znajome potrzeby dekoncentrowaly jego jeszcze nie dawno tak nieograniczone żadnymi ramami myślenie. Fizyczny głód. Doskwierający fizyczny głód, to nie dawało mu spokoju najbardziej. Zwrócił jednak szybko uwagę na coś, co mogłoby go zaspokoić. Nigdy wcześniej nie doświadczył fizycznego pokarmu, tym razem jednak czuł, że to jego własny obowiązek. Intuicja podpowiedziała mu, że znajduje się w pobliżu miejsca, gdzie taki pokarm może otrzymać. Postanowił więc podejść do wielkiej metalowej bryły z podłużnym okienkiem. Zza okienka wynurzyła twarz wyglądająca na przerażoną młoda dziewczyna.
"Co po...o, matko - ty jesteś goły!" - krzyknęła. Cóż... Anioł rozumiał każdy z ludzkich języków. Zrozumiał także,  że wiele go tutaj różni, pomimo cielesnego podobieństwa od innych zgromadzonych w tej okolicy. Co takiego? Jego ciało nie było zwyczajnie niczym okryte. Po prostu - nagość fizyczna... Na lądzie grzechu nagość fizyczna przyprawia ludzi o wstyd.
"Jesteś głodny? Wygląda na to, że chyba nie masz przy sobie pieniędzy..." - kontynuowała dziewczyna z metalowej budki - "właściwie... skąd wziąłeś się tutaj nagi..?"  Czysty sercem postanowił z niemałym wysiłkiem wytłumaczyć swoje położenie. Tłumaczenie to nie zaowocowało jednak żadnym zrozumieniem. Próbując kontynuować ten abstrakcyjny dialog, dziewczyna zza okienka spytała wprost - "...to bezdomnym wolno krzątać się tak na golasa? Hej, a ty jesteś w ogóle bezdomny?" - "Chyba właśnie to miałem na myśli..." - odparł Anioł. - "bezdomny i... głodny..." Dostał do ręki przyrządzony na ciepło szybki posiłek. Fizyczny czysty sercem, czerpał teraz wielką radość z zupełnie innych niż do tej pory rzeczy. Nie wiedział tylko, w jaki sposób zaspokoić wszystkie dokuczliwe ludzkie potrzeby, posiadał ich bowiem troszkę więcej. Nie miał też świadomości, jak brutalnie funkcjonuje tu rzeczywistość.
Błąkając się ulicami miasta, doznał wielu przykrych, bolesnych sytuacji. W wyniku jednego z incydentów, stracił nawet przytomność. Kiedy się ocknął, znalazł się w ciasnym, brudnym zaułku jakiejś dzielnicy zupełnie obcego mu i wrogiego świata. Brudny i poraniony jeszcze bardziej niż po upadku z góry, zapłakał. Ale mimo to, postanowił wstać. Bo mimo braku sił, postanowił uciekać... Uciekać z miejsca, gdzie panuje człowiek. Myśl, że może jest jednak gdzieś miejsce, w którym istnieje jeszcze jakaś namiastka boskiego stworzenia, przysłoniła mu wszelkie dokuczliwe dotąd potrzeby. Wzbudziła wolę izolacji. Chwycił się jej, nie dając sobie możliwości postąpienia w jakikolwiek inny sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz