środa, 24 maja 2017

***
El wciąż uciekała od świata.
Uciekała do swoich miejsc, tych fizycznych i tych wyimaginowanych. Uciekała odkąd nie miała wyboru, ale uciekała także i wtedy, kiedy wybór miała. Wszystko po to, by zawsze, bez wzgledu na wszystko pozostać sobą. Była bardzo świadoma swoich cech, wiedziała, że istnieją miejsca, gdzie nic nie pozwoli jej zatracić swoich pragnień i nieskończenie bujnych fantazji. Uciekając tam od zarzutów, od różnego rodzaju presji, od złych ludzi i zdarzeń, czuła że mogłaby tam pozostać, że niepotrzebnym byłoby wracanie do tej okrutnej i szarej rzeczywistości, gdyby nie troska i obecność bliskich, w tym przypadku jej babci. Jej "własny" kawałek lasu, jej oaza, to miejsce gdzie leczyła się ze swoich najgorszych wspomnień. To miejsce wyleczyło ją, choć z pewnością i uzalezniło od siebie - i tak wszystko było dla niej lepsze niż bolesne wspomnienia. A były to wspomnienia do tego stopnia bolesne, że postanowiła nie wracać już do nich, nawet najdrobniejszą myślą, nigdy. Nie zwierzać się nikomu, nie opowiadać o swojej bolesnej choć nie tak dalekiej wcale przeszłości. Były to bowiem wspomnienia po złym traktowaniu przez drugiego człowieka... A miara realności tego, co przeżyła, przerosłaby każdego.
El nie miała nigdy szczęścia u boku oddanego przyjaciela. Nie miała zresztą dotąd innego przyjaciela niż las. W życiu jednak zawsze pragnela miłości... A pragnąc zaznala w swoim doświadczeniu potwornie dotkliwych ran i bólu, do którego balaby się przyznać ktorakolwiek dziewczyna...
Niestety. Wszystko, co złe, spotkało ją tam - na zewnątrz... w rzeczywistości. Niestety. Za wszelką więc cenę, próbując pozbyć się jej skutków, tworzyła sobie własną, alternatywną. Taką, która nie bolała a potrafiła dać tyle radości, taką, którą pamiętała z dzieciństwa, magiczną, pełną baśni, fantastycznych legend i czarodziejskości... Kluczem do takiej rzeczywistość były jej niespotykane pasje, a portalem - pełne zaangażowanie w ich praktykę.
El nie wyobrażała sobie tzw "normalnego" szarego życia w obrębie jakiegoś "istniejącego już" systemu...
Nigdy więcej też, co poprzysiegla sobie samej, nie pozwoli na to, by ktokolwiek zabronił jej przebywania w swoim własnym, leczniczym wymiarze...
Co by jednak było, gdyby mogła dzielić go ze swoją bratnią duszą...? Z kimś, kto nareszcie dostrzegłby ją właśnie "tam"... I docenił...? A nade wszystko, nareszcie po prostu zrozumiał...