poniedziałek, 10 kwietnia 2017

***
Anioł bezustannie szukał słów. Chciał móc rozweselać na nowo przyjaciółkę każdego dnia. Każdego dnia również myślał o czarnowłosej postaci, uciekającej na jego widok sprzed fontanny. To był ktoś jeszcze... ktoś, kto zainteresował jego samego. Ona. A także miejsce, na które natknął się w lesie. Rzecz, która go zainteresowała znienacka. A zależała od jego inicjatywy, jego zainteresowania, jego woli, zupełnie niezależnie od nikogo innego. To było fascynujące i, o dziwo bardziej i mocniej przyciągało do siebie Anioła niż... czekanie w umówionym miejscu na jasnowlosa piękność, dla której słowa mające wywołać uśmiech na twarzy stawały się z każdym dniem coraz większym wyzwaniem. Poczuł w końcu, że posiada również własne fascynacje, że pragnie poszerzać horyzonty własnej - niezależnej ciekawości. Poczuł, że pragnie chodzić, odkrywać i badać intrygujące go miejsca i że nie łaska tym razem celem, ale on sam, on, który wyznaczył go sobie samodzielnie...
Dzień dojrzewal.
Czysty sercem nie chciał być nigdy dłużny. Umówiony czekał na Ronnie w goscincu. Zwykle trwało to krócej, w końcu jednak piękna koleżanka zjawiła się i przywitali się serdecznie. Dziewczyna czarująco spojrzała na swojego przyjaciela, co sprawiło, że Anioł znów poczuł w sercu ciepło i przypływ dobrej energii. Zaproponowała, żeby przeszli się na spacer pobliżu kwiecistych łąk. W powietrzu było bardzo przyjemnie... Ronnie zatrzymała się przy drzewie powalonym na ziemię, a kiedy usiedli na jego pniu, wyjęła z kieszeni czarny przedmiot. Anioł nie miał pojęcia co to takiego, po raz pierwszy natknął się na tego typu rzecz.
- "Pokazać Ci coś, Rafi?" - spytała jasnowłosa.
- "Widzę... co to?"
- "Ech, nie to, gluptasie!" - odparła Ronnie - "Oj, wybacz mi - nie miałam pojęcia że nie wiesz, co to telefon komórkowy..."
- "I twierdzisz, że zasługuję przez to na miano glupiego...?"
- "Gluptasa" - poprawiła go dziewczyna - "a to, widzisz, jest wyraźna różnica".
Anioł znów poczuł się skarcony. I trochę zakłopotany, jak dziecko...
- "Pokażę Ci coś innego i liczę przy tym, że pomożesz mi dokonać właściwej decyzji" - rzekła z pewnością siebie w głosie.
Mówiąc to, zapaliła wyświetlacz tego nie dużego czarnego "wynalazku", po czym z uśmiechem zaczęła szukać czegoś jakby w środku. Wykonała parę ruchów i wystawiła przed nosem Anioła pewien wizerunek.
- "I jak?" - spytała.
- "To... mężczyzna?"
- "Heh, tak, to zdjęcie - głuptasie - bo widzisz... podoba mi się pewien chłopak... i wiesz, nie jestem wcale pewna czy powinnam pójść z nim na szkolną imprezę... To on. Bardzo mi się podoba... Więc... co o nim myślisz, mój przyjacielu?"
Czysty sercem usmiechał się. Uśmiechał się do momentu, kiedy poczuł się nieswojo... Bo poczuł niespotykaną dotąd dziwną mieszankę uczuć. Troszkę tak, jakby... stracił na coś szansę... Tylko na co? Czyżby na bycie kimś wyjątkowym dla drugiej osoby? Dla kogoś, kto podoba mu się tak bardzo..?