sobota, 24 czerwca 2017

Jestem "białą gotką". Kim...? Cz.2

Po omówieniu tego, jak wyglądały początki oraz dalsze losy mojej wielkiej i prawdziwej miłości do muzyki - stwierdzam sobie, że pora przejść do estetyki. Bo estetyka to kolejna składowa tematu, bez opowiedzenia o niej seria tych kilku postów nie ma najmniejszego sensu. Estetyka to coś nie tylko widoczne na zewnątrz. To także to, czym wypełnione jest nasze wnętrze. To nasze odczucia. Chciałabym przede wszystkim móc jakoś wyjaśnić, dlaczego określam siebie jak określam... :)
Genezę wyjaśniłam na przykładzie muzyki. Czuję się istotą umuzykalnioną - muzyka inspiruje mnie przede wszystkim i myślę, że to najwlasciwsza z podstaw do dalszych tłumaczeń :).
Muzyka + klimat, który dzięki niej tworzymy wewnątrz (a za nim idące koncherencja i energia, którą emitujemy) -> to daje nam chęci i inspiracje do "przekonwertowywania" upodobań w codzienność ;). W zasadzie to oczywista i nieuchronna reakcja, bo tak zostaliśmy po prostu stworzeni :).
Co sprawiło, że czując się elementem pewnej kultury / subkultury (muzycznie i nie tylko), zaczęłam dzielić się od reszty "wspolwyznawców"? (Własne spostrzeżenia...?) No, tak - w istocie chodzi o różnice między mną a innymi, ale czy nie jest naturalne, że każdy z nas jest tak indywidualny? Co zrzesza kultury - kultury łączą tych, którzy dzielą te same spostrzeżenia. Dzielą je w skali, w jakiej nie dochodzi między nimi do konfliktu. A w moim przypadku dochodzi do poważnego konfliktu w skali podstawowej... Mówiąc prościej, kiedy myślę i mówię o sobie "jestem gotką" (jednocześnie czując się nią), wcale nie wyglądam ani mrocznie, ani typowo ekstrawagancko, bądź "jak na takowych przystało" (a przynajmniej nie tak jak ci, którzy zwą siebie gotami i od lat zaznaczają to swoim wyglądem bardzo mocno). Mało tego, moje upodobania wcale nie są wyściółane takim "mrokiem" jak wielu sobie wyobraża, w swojej naturze za to kieruję swoje oczy w stronę światła... Brzmi nieco konfliktowo, prawda? Z drugiej strony mogłabym
przyrównać taką sytuację do rodzajów magii lub kaszanki... Owszem, gotyk jako współczesna subklutura także ma dziś wiele odmian, z pewnością także i całkiem przekornych - jednak nie do konca o to mi w tym momencie chodzi... Po prostu bywa, że pewne zjawiska dzielimy na "dwa kierunki", na przykład "prawej" lub "lewej ręki"... Mówimy nieraz także wprost, że to "biała" lub "czarna" odmiana CZEGOŚ, tak jak w przypadku wspomnianej wyżej kaszanki czy magii. Na czym polega moja BIAŁA fascynacja gotykiem? Co przez to dokładnie rozumiem?

Przeanaluzuję sobie "głośno", co w moim życiu kojarzy się / pasuje do terminu GOTYK / gotyckie.
Wielu powiedziałby (we własnym imieniu oczywiście), że  kojarzy im się to po prostu z mrokiem i czernią, wymieniają także terminy typu "wampiryzm", "horror", "okultyzm"...
A ja powiem w inny sposób... Dla mnie są to "sztormy", "mistyka", "zeszłe wieki", "gniewny romantyzm", "głębia barw i sensu", "rozpaczliwe poematy", "tajemniczość", "eterycznosc", "fantastyka historyczna"...
No tak. Ktoś powie - ale to terminy zupełnie niezależne od pojęcia subkultury!
I ma rację... POD WARUNKIEM, że jest klasycznym przedstawicielem subkultury gotyckiej! Ja dla odmiany zaprezentuję sposób myślenia wg własnej, bardzo osobliwej białej odmiany, tzw ścieżki (jak to mówią) prawej ręki, przy czym nikt nie ma prawa zarzucić mi, że gotką się nie czuję, ani nie mam prawa czuć się nią :). Pewnego pierwiastka po prostu nie da się zignorować. Tym bardziej nie da rady mu zaprzeczyć :).

niedziela, 11 czerwca 2017

Jestem "bialą" gotką. Kim...? Cz.1

Dziś opowiem o swoich przemianach mających bezpośredni związek ze ścieżką moich NAJ, najtrwalszych upodobań. Ścieżką, którą kroczę juz okrąglutką dekadę :).
Śmiało mogę dodać, że po dziesięciu latach przemian krążących właściwie wokół jednego tematu, dziś wracam do korzeni.
Jak mogłabym to opisać? Swoje przemiany dotyczące stylu, światopoglądu, mentalności estetycznej chyba najłatwiej będzie mi przedstawić za pomocą "łańcuszka" albo "drzewka" :).
Wszystko miało początek za sprawą mojej "pierwszej miłości". Miłości do połączenia fantastyki z metalem symfonicznym. Fuzja wynikającą z połączenia TZW "gothic metalu" z książką - to ona sprawiła ten zapał, z jakim wstapilam w szeregi charakterystycznego stylu z czasem ewoluujac. Poznając gatunki pokrewne, głęboko wchodziłam mentalnie w ich specyfikę, oczywiście widocznym to było na zewnątrz. Mniej więcej działo się to w ten sposób - najsampierw, rok 2oo6/7. Był to okres pierwszego poczucia indywidualizmu, po raz pierwszy zapragnęlam móc wyrażać siebie. To był okres, kiedy słuchałam mnóstwo grunge i wylacznie męskiego wokalu - charyzmatycznych i zdecydowanych wykonawców takich jak Vedder, Tankjan, Cornell, itd. Na temat "damskiego wycia" miałam swoje własne, bardzo nieprzychylne, krytyczne zdanie. Ale pewnego pięknego dnia koleżanka pożyczyła mi nikomu nie znany, a przecież popularnego wowczas wszystkim z utworu "Nemo" Nightwisha album "angels fall first". Właściwie sama odwazylam się pożyczyć go i odsłuchać po tym, jak zaintrygowala mnie jakość zagrania utworu "beauty and the beast". I to był TEN moment. Ten, kiedy raz na zawsze zmieniłam zdanie o gatunku. Choć do innych wykonawców cały czas byłam krytycznie nastawiona, w tym albumie  zakochałam się nieodwracalnie. Myśmy się z Tarja PRAWIE DOSLOWNIE wówczas pobrały. I od tego to wszystko się zaczęło, mój wielki życiowy POCZĄTEK. Mój wielki początek małżeństwa z istotą muzyki. A więc metal symfoniczny. Mój muzyczny PROLOG.
Jak wyglądały dalsze losy tego małżeństwa, pokaże łańcuszek chronologiczny:
czyli od początku, od czego się zaczęło, tzw "Gotik" metal - do niego potem doczepił się niesamowity folk średniowieczny i gotycki ambient symgoniczny, gdzieś z boku jako bonus, metal folkowy - później, dark electro - w końcu tradycyjna muzyka gotycka - potem - mały zawrót w cięższe klimaty: black metal symfoniczny - i znów - rock gotycki - potem wielka przeogromna fascynacja zespolem blutengel i znowu trochę black metalu "dla odchamienia" - aż nastąpił kolejny wielki przełom w moim życiu i dziś... wielka filtracja, efektem której jest bursztyn - tak jak wspomniałam na samym początku, powrót do korzeni - symfoniczny metal, sredniowieczny folk instrumentalny i symfoniczny ambient z bonusami jakimi są mantry i muzyka, jaką stworzyła Enya :)