czwartek, 26 stycznia 2017

***
"I znów to samo...", zastanawiała się El... "Intruz kręci się tu już jakiś czas... Ciekawe, kiedy znowu przyjdzie i będzie dotykał moich rzeczy..." myślała, "widać, interesują go moje projekty, zabawne. Heh, a może ma w nich rozrywkę?". Tego dnia znowu zabrała ze sobą aparat fotograficzny na statywie. Zaplanowała sobie taneczną sesję, którą postanowiła nagrać. "No, to do dzieła", pomyślała włączając record, poczym zaczęła tańczyć przy dźwiękach muzyki z małego przenośnego odtwarzacza. Czuła się wolna, ilekroć miała okazję wyżyć się w tańcu na świeżym powietrzu pośród ukochanych drzew... Nagle gwałtownie zastygła na dźwięk, jak jej się zdawało, ruchomej gałęzi. "Rany, co to?!", pomyślała gwałtownie. "No tak, przychodzę do lasu codziennie i nagle straszy mnie ptak siadający na gałęzi... Wszystko ze mną w porządku? Heh...". Tańczyła dalej. Po chwili usłyszała kolejny dźwięk i tym razem nie brzmiał on jak ptak na drzewie... I tu do głowy El uderzyła ta jedna, konkretna myśl - "intruz. On tu jest... ".
Przerwała nagranie - postanowiła nasłuchiwać tajemniczych odgłosów.
Dźwięk wydobywał się znad jej kotlinki. Tak, to był ktoś, bądź coś, co poruszało się stąpając po liściach.
I cichło.
"No jak to...", pomyślała nieco rozczarowana El, "to już wszystko na dziś? Koniec zabawy...?".
Koniec. Dźwięki ustały na dobre, od dziesięciu minut nic już nie zakłócało dziewczynie spokoju jaki dotąd miała w swojej leśnej kryjówce. Jedna tylko rzecz zastanowiła El na dobre - czy ten fascynujący stary dom, opuszczony dom za krzakami na górze, czyżby przestał być domem opuszczonym? Wydawało jej się, że dźwięki dochodziły do niej właśnie stamtąd...
Wieczorem znów postanowiła wrócić starym miastem do domu.

***
Słoneczne łąki wyjątkowo świeciły pustkami,  jednak stworzyło to parze przyjaciół niesamowicie przyjemne warunki do wspólnego spędzania czasu. Anioł, tak wdzięczny Ronnie za wielki wkład w cudowną atmosferę, wrócił do swojego schronienia, myśląc cały czas o jej pięknych długich falowanych włosach i pięknych, dużych niebieskich oczach. Myślał wciąż i wspominał jak miło było mówić do pięknej istoty, która słuchała go z zainteresowaniem, jak miło było słuchać tego, co sama miała do powiedzenia, choć nie mówiła tak wiele, a jednak fascynowała go tak bardzo...
Postanowił przejść się do fontanny, zanim zrobi się ciemno. "Miejsce publiczne", pomyślał. "Czyli to, co zrobiłem ostatnim razem było niestosowne... Ale Ronnie powiedziała, że w moim wypadku... to zrozumiałe...". Zastanawiał się, jak postąpić tym razem, znów potrzebował być czystym, nie tylko sercem.
Postanowił poczekać do wieczora, tak aby i tym razem nikt nie zwrócił na niego uwagi. Postanowił też tym razem nie rozbierać się do końca i nie wchodzić całkiem do basenu fontanny.
Czas płynął tak przyjemnie powoli... Światła tak powoli zmieniały swoją postać... Plac robił się coraz bardziej nastrojowy. Anioł siedział na ławce, sam, przyjemnie zamyślony. Nawet nie zwrócił uwagi, jak zrobiło się zupełnie ciemno. Coś w jego myślach jednak przez chwilę próbowało zakłócić mu to przyjemne skupienie. Czuł bowiem na sobie czyiś wzrok... W jednej chwili instynktownie obrócił glowe w kierunku domyślnego spostrzeżenia - co do którego nie pomylił się... Bo ujrzał sylwetkę czarnowłosej dziewczyny, zupełnie nagle pospiesznie zmierzającej ścieżką wiodącą ku wyjściu ze starego rynku...

2 komentarze:

  1. Naprawdę powinnaś napisać książkę. Cudownie piszesz, aż chce się żyć i czytać tylko to!!! A o tym lesie ja mam tak, że jak chodzę samotnie to byle ptak mnie wystraszy 😄 Ale raz sama wystraszyłam ludzi wyrzucających w lesie śmieći- bo na śmieci są kontenery 😤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana - twoje słowa tak bardzo uskrzydlają! 💜💜💜💜 Dziękuję Ci tak bardzo! 😘

      Usuń