niedziela, 8 stycznia 2017

***

I tu, poznawszy imię jasnowłosej dziewczyny, jak i "swoje", Anioł poczuł się troszkę pewniej, poczuł się więcej warty, choć zdawał sobie sprawę z tego, że to w gruncie rzeczy dość absurdalne motywy lepszego samopoczucia - a jednak tak istotne... Dziwny, dziwny ten świat, myślał. Ale nie czuł się już tak obcy, jak przed spotkaniem z dlugowłosą dziewczyną o imieniu Ronnie. Zaczął być "Rafim" - znajomym i czyimś kolegą, tak bowiem nazwała go jedyna, jak dotąd napotkana przyjazna duszyczka. Koleżanka, przyjaciółka... Miła, dobra, ciekawa, piękna. Istota nie reagująca tak jak inni - wykazująca chęci i zainteresowanie - ktoś, kto nie skreślił go za to, że jest obcy, a wręcz pomógł poczuć się lepiej.
Od dnia rozmowy z przyjaciółką, czysty sercem "Rafi" postanowił sobie jedno... Mimo, że tym razem trafił na zrozumienie, nigdy już więcej nie będzie opisywać swojego pochodzenia, nikomu. Czuł, że świadomość jednej osoby w zupełności wystarczy mu, żeby być rozumianym. Każdego dnia brakowało mu rozmowy z dziewczyną do której zbliżał się coraz bardziej. Każdego dnia czekał na nią na tym jednym, tym samym szlaku, do którego wędrował dzień w dzień tuż po nocy spędzonej w statym opuszczonym budynku w którym sypiał.
Tego dnia czekał na Ronnie wyjątkowo długo, ale nic nie było w stanie go zniechęcić. I w końcu ujrzał piękną przyjaciółkę, która jak zwykle, każdego dnia wyglądała inaczej, ale zawsze tak samo pięknie. Szła w sukience do kolan, z rozpuszczonymi, pięknie pofalowanymi włosami. Oczy miała elegancko pomalowane, co podkreślało ich wielkość. O tak, pomyslał Anioł, Ronnie wyglądała wprost olśniewająco... Widząc "Rafiego" z daleka, odezwała się.
- "Ooooo, kogo znów widzą moje oczy!" - z uśmiechem i pewnością siebie krzyknęła, podchodząc do Anioła.
- "Witaj!" - z radoscią odrzekł czysty sercem - "wiesz, ale chyba zapomniałaś coś dodać..."
- "Dodać? Co...?" - zdziwiła się Ronnie.
- "Kogo widzą... bardzo piękne twoje oczy."
- "Jak zwykle przesadzasz."
- "Wiesz, mowię to szczerze, po prostu wyglądasz dziś prześlicznie i... jak zwykle rozweselasz mój dzień..."
- "Naprawdę nie uważasz,  że przypadkiem... przesadzasz?" - droczyła się dziewczyna, ale uśmiech na jej twarzy nie zblakł ani trochę
- "Rafi" - spoważniała nagle. - "Jesteś bezdomny, podobno spadleś z góry... Skąd masz te ubrania? Nie obraź się, ale... masz, gdzie się umyć?"
- "Tak, to znaczy... jak sobie życzysz, dziś wieczorem wyjdę do miasta, tam jest dostęp do wody i..."
- "...stop, stop, zaczekaj!  Chcesz mi powiedzieć, że kąpiesz się na mieście?! Matko boska! Gdzie?!!!" - odparła zaskoczona dziewczyna.
- "Wiesz, tam jest wodny wytrysk..."
- "Fontanna?! Ale koleś, to jest miejsce publiczne!"
Chwilę milczała. - "Ech, no tak, ale przecież nikt Cię nie wpuści do domu, przecież nie masz rodziny, skazany jesteś na... fontannę. Hmmm... czyli chodzi ci o plac na starym mieście w centrum Zielogórza?"
- "No... wygląda na to, że tak nazywa się miejsce, w którym się wtedy znalazłem, prawda?"
- "tak, najwidoczniej. Wiesz, znam dość dobrze to miejsce, co niedzielę jeździmy tam z rodzicami do koscioła. Ostatnio mnie tam nie było, teraz żałuję - może po drodze dostrzegłabym błąkającego się, lub, co ciekawsze, kąpiącego się w fontannie Anioła... heh, ale jaja! Jeny, przepraszam..."
W głowie czystego sercem zagościła ponownie pewna sytuacja...
- "Pozwól, że zadam ci pytanie... co nazywasz kościołem?" - spytał czysty sercem.
- "Kościołem...? To anioł nie wie, czym jest kościół? To dom Boga!"
..."dom Boga!"
..."dom Boga!"
..."dom Boga... odbiło się echem w umyśle czystego sercem.
Jak boleśnie zabrzmiały mu w głowie te słowa...
- "Wszystko okej?" - zapytała na widok pogrążonego w nagłej melancholii chłopaka.
- "Tak, tylko... widocznie w tamtym "domu Boga" o aniołach i bezdomnych już dawno zapomniano..."
Dziewczyna spojrzała na długowłosego ze zrozumieniem, choć ten czuł, że być może nie do końca zrozumiała to, co właśnie powiedział.
- "...ale ty jesteś dobra - kontynuował - choć... dobry jest tylko jeden... ale ty naprawdę jesteś dobra i ja będę ręczył za Ciebie..."
- "ręczył, za mnie? Co masz na myśli...?" - zdziwiona, spytała Ronnie.
- "Po prostu jesteś dobrą osobą i nie zachowujesz się jak ci, którzy nie dostrzegają potrzeb swoich bliźnich, masz u mnie za to wdzięczność, jakiej nie będzie miał nikt inny... Jesteś mi bardzo bliska i zrobię dla Ciebie wszystko, wszystko czym będę w stanie ci pomóc, jeśli będziesz czegoś potrzebowała..."
- "To takie miłe z twojej strony..." - odrzekła zawstydzona. - "To miłe i niezwykłe, ale znamy się dopiero kilka dni, dlaczego chcesz być mi tak oddany...?"
- "...bo jesteś kimś, na kogo czekam każdego dnia, a nie ma nic piękniejszego, jak rozmowa z kimś, kto cię zna i akceptuje... Wiesz, jesteś tu moim słoneczkiem, jedynym..."
Na twarzy Anioła zagościł uśmiech, szeroki i błogi, wdzięczny, piękny anielski uśmiech...
Dziewczyna milczała chwilę. Takich słów nie usłyszała jeszcze nigdy wcześniej... Po chwili jednak odezwała się.
- "Rafi... A pójdziesz ze mną na łąki? To niedaleko... przyjacielu..." - twarz dziewczyny wyraźnie zdradzała zadowolonenie z postawy oddanego jej czystego sercem.
- "Wszystko, co zechcesz, moja śliczna... ech, przyjaciółko"
Oczy Anioła lśniły.
Idąc tym samym szlakiem, gdzie spotykali się codziennie, poznawali swoje osobowości, dzielili się spostrzeżeniami. W pewnym momencie rozmowy Ronnie zatrzymała się, chwyciła czystego sercem za ramię i rzekła...
- "Chwila... jako oddanemu towarzyszowi, nie pozwalam chodzić ci wciąż w tych samych rzeczach. Musisz zaczekać na mnie chwilę, idziemy na łąki, nie możesz włóczyć się ze mną w spódnicy do ziemi i niepranym nigdy swetrze... Wiesz, mam w domu brata, mam ojca - myślę, że nie zauważą, jak zwinę im z szafy parę spodni i jedną z tysiąca tych samych białych podkoszulek..."
Bez chwili zastanowienia, dziewczyna pobiegła w stronę domu, zostawiając czystego sercem na środku szlaku służącego im za ścieżkę przyjaźni i poznawania się. Czekał, podekscytowany i szczęśliwy, czekał jak codzień, próbując nazwać jakoś uczucie, bardzo silne w nim zresztą uczucie, które po raz pierwszy zaznał właśnie tutaj, w ludzkim "padole grzechu" po upadku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz