niedziela, 11 grudnia 2016

(II ciąg dalszy)

***
"Ojcze, nie wierzę, że opuściłeś ten padół do końca..." rzekł w duchu, zamykając oczy zziębnięty do szpiku czysty sercem. Czuł się koszmarnie, tak bardzo niekomfortowo... Kiedy podniósł powieki, ku swojemu zaskoczeniu pod kamiennym murkiem dostrzegł... niesamowite - jakieś ubranie! Przetarł oczy, przykucnął przy znalezisku i szczęśliwy, wziął je do rąk. W głowie zabrzmiały mu pewne słowa... "Stawiajcie pierw królestwo, a reszta będzie wam..." Z jego oka ponownie wypłynęła łza.
Włożył na siebie co znalazł. Odziany czuł się znacznie lepiej. Uwierzył, tak, w końcu uwierzył, że pozostawieni w tym świecie nie są jednak zupełnie sami... Szczęśliwy odczuł motywację do dalszego działania, jednak postanowił wpierw zregenerować swoje siły. Zrobiło mu się przyjemnie, kiedy położył się pod kamiennym murem, ubrany w miękkie tkaniny, poczuł odprężające ciepło i zasnął. Kiedy po jakimś czasie ponownie otworzył oczy, zdał sobie sprawę, że na określoną jego ilość miał okazję przenieść się do innej rzeczywistości. Wymiaru, z którego musiał niestety powrócić tutaj, gdzie wszystko, choć równie namacalne, okazywało się tak brutalnie nieprzyjemne. Jednak miniony wieczór był dla niego dużym zaskoczeniem.
Poczuł energie by móc iść przed siebie dalej. Czuł także motywację, by ponownie zdobyć fizyczne pożywienie - potrzeba ta nie dawała spokoju jego ciału ani umysłowi. "Nie samym chlebem..." - pomyślał, wszak nie samym, owszem - jednak wiedział, że i tego mu brakuje, co gorsza, przede wszystkim.
Głodny wędrował chodnikami z betonu, wędrował przed siebie, aż w pewnej chwili dostrzegł ich koniec. I tu ucieszyła go myśl, że nie wszystko pokryte jest geometrycznym, siwym kamieniem, którym pokrycie wszelkiej powierzchni z pewnością wynalazłby jedynie człowiek. Znalazł się na przedmieściach, gdzie występowały już tylko pojedyncze domki, łąki, polany i lasy. Przystanął na chwilę, żeby się zastanowić. Po chwili namysłu doszedł do wniosku, że mógłby zatrzymywać się tu na spoczynek i dalsze rozmyślania. Ruszył dalej w głąb terenu, czuł, że porośnięte naturą miejsca mają mu znacznie więcej do zaoferowania niż ludzki "zabetonowany" świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz