niedziela, 11 czerwca 2017

Jestem "bialą" gotką. Kim...? Cz.1

Dziś opowiem o swoich przemianach mających bezpośredni związek ze ścieżką moich NAJ, najtrwalszych upodobań. Ścieżką, którą kroczę juz okrąglutką dekadę :).
Śmiało mogę dodać, że po dziesięciu latach przemian krążących właściwie wokół jednego tematu, dziś wracam do korzeni.
Jak mogłabym to opisać? Swoje przemiany dotyczące stylu, światopoglądu, mentalności estetycznej chyba najłatwiej będzie mi przedstawić za pomocą "łańcuszka" albo "drzewka" :).
Wszystko miało początek za sprawą mojej "pierwszej miłości". Miłości do połączenia fantastyki z metalem symfonicznym. Fuzja wynikającą z połączenia TZW "gothic metalu" z książką - to ona sprawiła ten zapał, z jakim wstapilam w szeregi charakterystycznego stylu z czasem ewoluujac. Poznając gatunki pokrewne, głęboko wchodziłam mentalnie w ich specyfikę, oczywiście widocznym to było na zewnątrz. Mniej więcej działo się to w ten sposób - najsampierw, rok 2oo6/7. Był to okres pierwszego poczucia indywidualizmu, po raz pierwszy zapragnęlam móc wyrażać siebie. To był okres, kiedy słuchałam mnóstwo grunge i wylacznie męskiego wokalu - charyzmatycznych i zdecydowanych wykonawców takich jak Vedder, Tankjan, Cornell, itd. Na temat "damskiego wycia" miałam swoje własne, bardzo nieprzychylne, krytyczne zdanie. Ale pewnego pięknego dnia koleżanka pożyczyła mi nikomu nie znany, a przecież popularnego wowczas wszystkim z utworu "Nemo" Nightwisha album "angels fall first". Właściwie sama odwazylam się pożyczyć go i odsłuchać po tym, jak zaintrygowala mnie jakość zagrania utworu "beauty and the beast". I to był TEN moment. Ten, kiedy raz na zawsze zmieniłam zdanie o gatunku. Choć do innych wykonawców cały czas byłam krytycznie nastawiona, w tym albumie  zakochałam się nieodwracalnie. Myśmy się z Tarja PRAWIE DOSLOWNIE wówczas pobrały. I od tego to wszystko się zaczęło, mój wielki życiowy POCZĄTEK. Mój wielki początek małżeństwa z istotą muzyki. A więc metal symfoniczny. Mój muzyczny PROLOG.
Jak wyglądały dalsze losy tego małżeństwa, pokaże łańcuszek chronologiczny:
czyli od początku, od czego się zaczęło, tzw "Gotik" metal - do niego potem doczepił się niesamowity folk średniowieczny i gotycki ambient symgoniczny, gdzieś z boku jako bonus, metal folkowy - później, dark electro - w końcu tradycyjna muzyka gotycka - potem - mały zawrót w cięższe klimaty: black metal symfoniczny - i znów - rock gotycki - potem wielka przeogromna fascynacja zespolem blutengel i znowu trochę black metalu "dla odchamienia" - aż nastąpił kolejny wielki przełom w moim życiu i dziś... wielka filtracja, efektem której jest bursztyn - tak jak wspomniałam na samym początku, powrót do korzeni - symfoniczny metal, sredniowieczny folk instrumentalny i symfoniczny ambient z bonusami jakimi są mantry i muzyka, jaką stworzyła Enya :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz